środa, 5 maja 2010

Zamek Nowy Wiśnicz

Potężny zamek w Nowym Wiśniczu stoi na zalesionym wzgórzu nad rzeką Leksandrówką. Na
zewnętrzny dziedziniec wchodzi się przez piękną bramę wjazdową, chronioną z obu stron bastionami. Zamek ma ciekawy nieregularny kształt zawdzięczający go pięciu wieżom i kilku dobudówkom. W narożach stoją trzy okrągłe wieże + jedna do połowy czworoboczna a wyżej ośmioboczna z różnymi kopułami, natomiast piąta - kwadratowa znajduje się we frontowej elewacji. Mimo że całość robi wrażenie wielkiej gabarytowo bryły (trudno ją objąć obiektywem), wewnętrzny dziedziniec jest zaskakująco mały. Utworzono w nim trzykondygnacyjną loggię. Wnętrza zamku, które ogląda się z przewodnikiem nie są jeszcze odpowiednio wyposażone. Oprócz sarkofagu Lubomirskiego, kaplicy z malowidłami ściennymi i marmurowych partali znajdują się tu makiety największych zamków na południu kraju oraz kolekcja obrazów w wielkiej sali balowej, niestety złożona z kopii. Z balkonu rozciąga się ładny widok na całą okolicę. Na dziedzińcu zewnętrznym oprócz głębokiej na 36 m studni i kilku armat, przy murze kurtynowych stoją odnowione budynki, w których niedawno otworzono hotel "Kmita". Nadal jednak nie rozstrzygnięta została kwestia własności zamku, do którego pretensje roszczą sobie potomkowie Lubomirskich i lokalne władze. Oby sprawa wyjaśniła się szybko i ten jeden z najpiękniejszych zabytków Małopolski w pełni odzyskał swą dawną świetność.
Legenda mówi o jeńcach tureckich sprowadzonych do przebudowy zamku przez Stanisława Lubomirskiego po bitwie pod Chocimiem. Ponieważ pracowali oni m.in. na wysokich wieżach, postanowili uciec na skonstruowanych przez siebie skrzydłach. Prędzej czy później jednak spadali na ziemię. W miejscach ich śmierci budowano kamienne kolumny. Tak tłumaczono stojące w okolicy zagadkowe kolumny, które jednak dla historyków nie są niczym niezwykłym. W XVII w. bowiem stawianie takich małych pomników z kamienia było bardzo popularne dla uczczenia czyjejś smierci lub wyzdrowienia. Faktem jest że Turcy byli w Wiśniczu i pracowali tylko przy studni zamkowej bo sam zamek był już wtedy po głównej przebudowie. Możliwe także że kopali tunel łączący zamek i pobliski ufortyfikowany klasztor, o ile opowiadania o nim są prawdziwe.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz