poniedziałek, 7 czerwca 2010

poniedziałek, 10 maja 2010

Zamek Moszna


Największą atrakcją Mosznej jest niezwykły eklektyczny pałac, ogromny park ze stawem i stadnina koni angielskich. Historycy wspominają głównie o templariuszach, do których miejscowość należała w średniowieczu, jednak większość zabytków Mosznej pochodzi z przełomu XIX i XX w. Z daleka widać wieże pałacu, o którym niektórzy mawiają, że jest spełnieniem wizji pijanego dekoratora. Budowla powstała na przełomie XIX i XX w. na miejscu wcześniejszej. Wzniósł ją Hubert von Thiele-Winckler, właściciel ogromnych posiadłości ziemskich i kopalń. Obiekt ma 365 pomieszczeń i co najmniej 37 wież i wieżyczek (rachuby są różne). Zadziwia ogromem i disnejowską bryłą. Do pałacu przylega szklana oranżeria z egzotycznymi roślinami. Bajeczne wyposażenie zostało rozkradzione po wojnie, ale zachował się trwały wystrój wnętrz (kominki, boazerie, kasetony, poręcze itp.). Pałac uniknął ruiny, gdyż przez wiele lat służył jako miejsce wypoczynku funkcjonariuszy bezpieki.


W obiekcie odbywa się doroczne Święto kwitnącej azalii, w maju i czerwcu jest tu popularyzowana muzyka kompozytorów polskich i niemieckich, w czasie święta galeria prezentuje wystawy plastyczne, odbywają się tu również plenery malarskie. W ogrodzie pałacowym odkryto na początku XX wieku fragmenty piwnic, które H. Barthel w 1929 roku identyfikował z zamkiem templariuszy, miał on łączyć się podziemiami z zamkiem w Chrzelicach. Po drugiej wojnie światowej podczas prac budowlanych natknięto się na ślady średniowiecznej palisady. Zamek posiada 365 pomieszczeń i 99 wież i wieżyczek. Powierzchnia wynosi 7 tys. m², a kubatura - 65 tys. m³.

Zamek w Chlewiskach


Zamek w Chlewiskach stoi na niewielkim wzniesieniu w otoczeniu zabytkowego parku krajobrazowego z kilkoma pomnikami przyrody. Składa się z on dwóch budynków wspartych szkarpami złączonych pod kątem prostym, z dołączoną niewielką wieżyczką, w której widać otwory strzelnicze. Aktualny wygląd pałacu został nadany podczas kilku przebudów w XVIII i XIX wieku. Obecnie jest to własność prywatna zamieniona na ekskluzywny ośrodek wypoczynkowo-konferencyjny.
Wejście do założenia zostało zmienione i nie prowadzi przed dawną bramę, lecz od strony dużych drewnianych stajni zamienionych częściowo na stylową karczmę. Dużym plusem jest wyeksponowanie przez właściciela pozostałości świadczących o istnieniu tutaj wcześniejszych obiektów. Można więc zobaczyć kilka miejsc z odsłoniętymi starymi murami piwnic szesnastowiecznej lub nawet starszej warowni (w tym jeden sporych rozmiarów wykop z dużym łukowatym wejściem) oraz umieszczoną na szkarpie płytę fundacyjną z zamku odbudowanego przez Wawrzyńca Chlewińskiego w XVII w. Piwnice pod zamkiem tworzyły kiedyś rozległą sieć, prowadziły m.in. do miejscowego kościoła.


Legenda

Legenda mówi, iż w średniowieczu drewniany gród w Chlewiskach został spalony przez Tatarów. Część z nich dostała się do niewoli i została zmuszona do odbudowy obiektu w postaci murowanego zamku. Oni to wydrążyli tajemnicze i wciąż nie zbadane lochy. Pewnego razu jeden z Chlewickich - młody Kostek, wracając z polowania zobaczył piękną wieśniaczkę i od razu zakochał się w niej. Ojciec nie chciał nawet słyszeć o ich związku. I gdy Kostek nie zamierzał kierować się nakazami ojca lecz serca, postanowił sprawę zakończyć ostatecznie. Kazał więc pojmać dziewczynę i zamurować w lochach zamkowych. Kostek zaczął badać ściany, aż w końcu znalazł ukryte wejście. Ukochana wciąż żyła, ale gdy chcieli opuścić piwnice okazało się, że wszystkie drogi zagradzały kamienne ściany. Zrozpaczeni pozostali w ciemnościach...
Po latach wyszło na jaw, że to sam Chlewicki kazał zamurować wejście odkryte przez syna, aby oszczędzić hańby jaka spadłaby na ród po ślubie syna z chłopką. Jakiś czas później podobno sam zniknął bez wieści. Od tej pory duchy Kostka i jego ukochanej dają o sobie znać w ciemne noce. Usłyszeć można płacz, jęki i wołanie o pomoc dobywające się z lochów zamkowych.





niedziela, 9 maja 2010

Zamek w Kamieńcu Ząbkowickim


Cztery pięćdziesięciometrowe wieże, potężne tarasy, wewnętrzne dziedzińce, setki zaułków i zakamarków. To przypominający mauretańską twierdzę pałac w Kamieńcu Ząbkowickim. Ufundowany przez Mariannę Wilhelminę Orańską, żonę najmłodszego królewicza Prus i córkę władcy Zjednoczonych Niderlandów, był niegdyś jednym z najpotężniejszych założeń na Śląsku - już sama łazienka Marianny miała 40 m2. Rezydencję rozsławiały jednak w Europie "dzieła wodne", system wodospadów, stawów, strumieni i fontann, z których woda tryskała na wysokość 30 m.


Dziś bywa, że pustymi krużgankami przechadza się duch królewny Marianny. Cóż to była za kobieta! Dumna, stanowcza, bardzo romantyczna i do tego niezwykle piękna. Mimo że pałac w Kamieńcu Ząbkowickim kojarzy się przede wszystkim z jej osobą, nigdy w nim nie zamieszkała, gdyż nie pozwolono jej na to. Nieszczęśliwa w małżeństwie, związała się ze swoim, żonatym już, koniuszym i zaszła z nim w ciążę. Wybuchł skandal. Za karę królewski teść zabronił jej spotykać się z dziećmi, na terenie Prus mogła jednorazowo przebywać zaledwie dobę. W ten sposób uniemożliwiono jej spokojne ukończenie budowy pałacu w Kamieńcu. Ale Marianna była sprytna. Kamieniec leży zaledwie 10 km od Bílej Vody, która w tamtych czasach znajdowała się na terenie Austrii. Zamieszkała więc w Bílej Vodzie i mogła osobiście wszystkiego doglądać.

Wspaniałe dzieło królewny, zaprojektowane przez wybitnego architekta Karola Schinkla, lśniło aż do ostatnich dni II wojny światowej. Wtedy pałac zdewastowali i podpalili radzieccy żołnierze. Przez dwa tygodnie strzelali do wszystkich, którzy chcieli gasić pożar. Dziś rezydencja jest prywatną własnością, ciągle jednak pozostaje w częściowej ruinie. Zwiedzanie bywa możliwe, ale jest całkowicie uzależnione od trudno przewidywalnej woli właściciela.


U podnóża pałacowego wzgórza stoi kościół klasztorny pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny z budynkami dawnego konwentu zakonnego. Od 2002 r. mieści się w nich Muzeum Regionalne w Kamieńcu ze wspaniałą kolekcją ornatów. Starannie haftowane, oszałamiają głębokimi kolorami. Wszystkie należały do tutejszych cystersów. Podczas II wojny światowej w klasztorze kamienieckim i byłym kościele opackim znajdowała się największa na Dolnym Śląsku składnica dzieł sztuki, zbiorów bibliotecznych i archiwaliów. Podobnie jest teraz. W Kamieńcu Ząbkowickim znajdują się dokładnie 4017,72 m bieżące akt Wrocławskiego Archiwum Państwowego. Jest tu niemal wszystko, od kilkuwiekowych ksiąg miejskich, poprzez listy członków NSDAP z różnych miejscowości i bibliotekę PZPR-u z Wałbrzycha.



sobota, 8 maja 2010

Zamek w Liwie


Warownia w miejscu obecnego zamku istniała już w XIII wieku ochraniając położony niedalekona północ bród na granicznym Liwcu. Wspominana w XVIII wieku przez Kaspra Niesieckiego legenda herbu Doliwa mówi o oblężeniu liwskiego grodu przez Jaćwingów w 1279 roku. Badania Ryszarda Cędrowskiego na wzniesieniu zamkowym doprowadziły do odkrycia śladów grodziska z XII-XIII wieku. Drewniano-ziemna warownia została posadowiona na umocnionej palami kępie w widłach Liwca i Miedzianki.

Zamek liwski został wzniesiony na regularnym planie zbliżonym do kwadratu o boku 33 metry, na kamiennej podmurówce posadowiono mury o wysokości około 8 metrów wykonane z cegły palcówki. Na potrzeby stawiania murów zniwelowano wały grodu oraz umocniono wyniosłość dodatkowymi palami dębowymi.
W środku zachodniego odcinka muru obwodowego umieszczono basztę bramną, od której przez zabagniony teren biegła grobla na stały ląd. Dodatkowo przy samej bramie znajdował się most zwodzony. Baszta ta była początkowo otwarta od strony dziedzińca, jednak potężne przypory świadczą, że od razu w planie było wzniesienie wysokiej wieży bramnej. Początkowo mury zostały wzniesiony tylko do pewnego poziomu i prace przerwano, zapewne z powodu konfliktu inwestora z wykonawcą. Przerwa w budowie wydłużyła się jeszcze po śmierci księcia Janusza w 1429 roku.
Prawdopodobnie prace wznowiono dopiero w 1437 roku, wtedy to syn Janusza książę Bolesław IV przekazał na budowę warowni 14 kop groszy. Mury podwyższono do planowanej pierwotnie wysokości i zwieńczono blankami.